piątek, 9 stycznia 2009

Powrót do amerykańskiej bazy Patriot Hills



W środę 7 stycznia Martynie udało się dolecieć do Patriot Hills, skąd czeka ją już "tylko" przelot do Chile. Wydostanie się z Białego Kontynentu może jednak okazać się równie trudne, jak próba dostania się na niego...


Trzeba przyznać, że w czasie wyprawy na Masyw Vinsona pogoda od początku nie sprzyja Martynie. Po ataku szczytowym ekipa nie mogła kontynuować zejścia z powodu burzy śnieżnej i bardzo silnego wiatru, który uniemożliwiał przemieszczanie się po grani.


Gdy wiatr nieco zelżał, po trzech dniach pobytu w obozie drugim (High Camp) na wysokości niemal 4 tys. metrów n.p.m., udało się w końcu zejść do obozu pierwszego i dalej do bazy pod Masywem Vinsona. Pogoda wciąż jednak uniemożliwiała lot małego samolotu w kierunku amerykańskiej bazy Patriot Hills.


Ostatecznie w środę 7 stycznia ekipie Martyny udało się dolecieć do Patriot Hills, skąd czeka ją już "tylko" przelot do Chile. Wydostanie się z Białego Kontynentu może jednak okazać się równie trudne, jak próba dostania się na niego. Martyna na tę ostatnią możliwość czekała dwa tygodnie. Mamy nadzieję, że tym razem pogoda okaże się łaskawsza i Martyna szybko znajdzie się w Chile, a później w Polsce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz